Masz kompleksy związane z wyglądem i odczuwasz presję posiadania idealnie szczupłej sylwetki bez grama tłuszczu? Nie jesteś osamotniona – z uczuciem takiej presji i negatywnymi emocjami, związanymi z wyglądem, zmaga się wiele osób, zwłaszcza młodych kobiet. Żyjemy w kulturze wizualnej, otaczają nas wszędzie wizerunki idealnych ciał, w reklamach, w Internecie, w telewizji. Chcąc nie chcąc, porównujemy się do sławnych aktorek, fitnessek i celebrytek. Jak pokazują badania, społeczna presja bycia szczupłym wywołuje negatywne emocje i niezadowolenie z własnego wyglądu.
Jak się z tym uporać? Czy jedyną metodą jest drastyczna dieta i katorżnicze treningi? W ten sposób wiele młodych kobiet usiłuje sprostać narzuconym wzorcom, jednak jest to prosta droga do wyniszczenia organizmu, która wcale nie daje satysfakcji ani tym bardziej długotrwałych rezultatów (napiszę o tym więcej w artykułach o efekcie „jojo” i adaptacji metabolicznej).
Z drugiej strony, obserwujemy rozwój ruchu „body love”/ „body positivity”, który promuje akceptację własnego ciała, wraz ze wszystkimi niedoskonałościami. To również nie jest, moim zdaniem, najlepsza droga, ponieważ ten ruch również koncentruje się na podkreślaniu zewnętrzności człowieka, skupia się na wyglądzie i, zamiast dokonać radykalnej rekonstrukcji, proponuje po prostu odwrócenie estetyki.
Takie podejście wydaje mi się równie szkodliwe, jak dążenie, za wszelką cenę, do ideału, gdyż, po pierwsze, nie odbiera wyglądowi statusu nadrzędnego wyznacznika ludzkiej wartości, a po drugie, uniemożliwia rozwój, bo proponuje pozostanie z tym, co jest, niezależnie od wszystkiego. W szczególności nie bierze pod uwagę aspektów zdrowotnych.
To, co ja usilnie proponuję Ci na tym blogu, to
przedefiniowanie swojego podejścia do ciała i wyglądu w taki sposób, żeby to, jak wyglądamy, było funkcją tego, jak się czujemy a nie odwrotnie.
Zacznij od przyjrzenia się celebrytkom fitnessowym – oglądasz je w zasadzie tylko i wyłącznie na zdjęciach, prawda? Nie będę mydlić Ci oczu i pisać, że to wszystko Photoshop i prawdziwi ludzie tak nie wyglądają, jednak prawdą jest, że nie wyglądają tak na co dzień. Są to osoby, dla których wizerunek jest często głównym źródłem dochodów – nie udostępniają przypadkowych zdjęć.
Zazwyczaj każda sesja poprzedzona jest okresem przygotowawczym, specjalną dietą, treningiem, często odwodnieniem a nawet korzystaniem ze środków farmakologicznych. Do tego dochodzi odpowiednie oświetlenie, profesjonalni fotograficy i styliści. Podobnie jak zawodniczki fitness sylwetkowego, celebrytki dochodzą do szczytowej formy w określonym celu – aby zrobić dobre zdjęcia, i utrzymują taką formę przez bardzo krótki czas.
Porównywanie się z takimi zdjęciami jest zupełnie absurdalne – czy porównujesz swój głos do głosu Pavarottiego i martwisz się, że nie sięgasz mu do pięt? Nie sądzę, zapewne doskonale zdajesz sobie sprawę, że głos śpiewaka operowego jest jego narzędziem pracy i że poświęca on całe swoje życie na jego szlifowanie. Dlaczego zatem wydaje Ci się, że powinnaś wyglądać jak modelka, jeśli nią nie jesteś i nikt Ci za taki wygląd nie płaci?
Nie chcę powiedzieć, że nigdy nie powinniśmy się z nikim porównywać. To hamowałoby nas w rozwoju, nie pozwalało na zainspirowanie się i dążenie do stawania się coraz lepszymi. Ale warto porównywać się w swojej kategorii i niekoniecznie pod kątem wyglądu. W sporcie wygląd często odzwierciedla efektywność i sprawność – maratończycy są bardzo szczupli, sprinterzy mocno umięśnieni a pływaczki mają szerokie plecy. Najlepsi sportowcy wybierają swoją dziedzinę w oparciu o własny potencjał genetyczny, wykorzystują swoje najmocniejsze strony i skupiają się na rozwoju tych sprawności, które przyniosą im najlepsze efekty.
Skup się na dążeniu do rozwinięcia tych cech, które pozwolą Ci dbać o sylwetkę i jednocześnie prowadzić zdrowy tryb życia. To, że każdy z nas jest inny stanowi ogromną zaletę ewolucyjną, ja zawsze patrzę na różnorodność z zachwytem i z przykrością obserwuję zjawisko „klonowania” w internecie – piękne dziewczyny o oryginalnej urodzie, zmieniają swoje twarze w identyczne maski, przy pomocy makijażu, insta-brwi i takich samych fryzur, nierzadko zatracając to, co czyni je naprawdę pięknymi. Podobnie dzieje się, jeśli chodzi o sylwetkę, zamiast docenić swoje mocne strony, młode kobiety katują się, by wcisnąć się w abstrakcyjny kanon, poświęcając w tym celu własne zdrowie, dobre samopoczucie i radość życia.
Każdy z nas ma cechy, które czynią go wyjątkową osobą, pielęgnuj je, bo to naprawdę ogromna wartość, to coś, czego nie ma nikt inny! Zamiast skupiać się na tym, że Twoja sylwetka odbiega od ideału, znajdź swoje mocne strony. Może masz grube kości i przez to Twoja budowa jest masywniejsza, niż proponuje Internet – wykorzystaj to w pracy nad swoją siłą, to zaowocuje poprawą gęstości kości i mniejszymi ubytkami masy mięśniowej, kiedy będziesz w wieku, w którym Twoje wychudzone koleżanki zaczną odczuwać przykrości związane z osteoporozą i zwiększonym narażeniem na złamania. Jest szansa, że ominie Cię również cukrzyca typu II, dzięki zwiększeniu wrażliwości insulinowej w komórkach a procesy starzenia będą nieco wolniejsze, ze względu na większą liczbę mitochondriów.
Szukaj inspiracji zamiast wzorców i schematów – wybieraj, jako godne naśladowania, te osoby, które prowadzą i promują aktywny tryb życia, dbają o zdrowie a nie tylko o wygląd, ilość kilogramów i obwód w talii. Porównuj się z ludźmi o podobnej budowie i potencjale, jeśli takie osoby osiągają świetne wyniki siłowe, biegowe, czy w sztukach walki – niech będzie to dla Ciebie motywacją, bo Ciebie też na to stać. Pamiętaj jednak, że jesteś kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym, nie zgub siebie, próbując kogoś kopiować.